Nie oszukujmy się − pomysł na film ździebko oryginalny. John Hancock jest superbohaterem, jakby to powiedzieć − z przymusu. Nie jest podobny do Batmana, Spider-Mana czy Iron Mana. Hancock ratuje
Nie oszukujmy się − pomysł na film ździebko oryginalny. John Hancock jest superbohaterem, jakby to powiedzieć − z przymusu. Nie jest podobny do Batmana, Spider-Mana czy Iron Mana. Hancock ratuje ludzi, aby mieć święty spokój, a następnie oddać się swojemu nałogowi, czyli alkoholizmowi. Pewnego razu ratuje mężczyznę, który zajmuje się autoprezentacją. W podzięce za uratowanie życia mężczyzna składa propozycję poprawienia wizerunku naszego bohatera w oczach ludzi. Heros się zgadza. No to zacznijmy od obsady. Will Smith jako Hancock sprawdza się znakomicie. Charlize Theron też zagrała bardzo dobrze. Nie ukrywam jednak, że dziwiło mnie, iż wzięła udział w takiej głośnej produkcji. I jak widzimy − z sukcesem. Jason Bateman wypadł sztucznie, ale Smith i Theron jakoś to zakryli swoją grą. Efekty specjalne stały na bardzo wysokim poziomie. Aż miło było patrzeć. Dziur w scenariuszu niezbyt wiele. Muzyka dopasowana świetnie do filmu. Pod względem humoru, też wypadł dobrze, choć niekiedy zdarzały się wpadki. A teraz przejdźmy do całego obrazu... Film można podzielić na dwie części - ciekawą i nudną. Ta ciekawa to pierwsze 20-30 minut. Roiło się tam od efektów specjalnych i wyśmienitych żartów. Potem dużo gadania, nawracanie Hancocka na dobrą drogę itd. Po części nudnej nadszedł czas na część ciekawą, która trwała już do końca. Pełno tam było wybuchów, czyli akcja pełną gębą. W czasie oglądania czeka nas też parę wyjaśnień dotyczących fabuły m in.: dlaczego Hancock jest Hancockiem, co to zapoczątkowało i kim nasz bohater w ogóle jest... Podsumowując − na plus można zaliczyć soundtrack filmu, efekty specjalne, troszkę dialogów, obsadę i grę aktorów, a także oryginalny pomysł. Do minusów możemy zaliczyć − typowo hollywoodzkie zakończenie, trochę nieudanych żartów i dialogów, oraz jeszcze czas trwania filmu. Jak dla mnie film był trochę za krótki... Można by jeszcze z 30 minut dołożyć. Hancock to wakacyjna produkcja lekko odstająca od reszty tego typu filmów (oczywiście w pozytywnym znaczeniu). Ale tylko lekko. Film ten przeznaczony jest dla wszystkich, zarówno małych, jak i dużych. Akcja aż wychodzi z ekranu, a i niekiedy można się i wzruszyć i zaśmiać. Na koniec powiem tak: warto przejść się na ten film niedzielnym popołudniem z rodzinką/samemu/z kolegami. Zapewniam, że nikt się nie będzie nudził. Wspomnę też to, co powiedziałem na początku, żeby zbytnio tego obrazu nie zachwalić. Czyli to, że ta letnia produkcja nie przyniesie filmowego katharsis, ale i tak warto się na nią przejść.