Film mroczny, porażający, genialny.
Być może narażę się na forumowy ostracyzm, ale dla mnie szczególnie tragiczną postacią, będącą również ofiarą, jest Bob.
Po seansie nasunęło mi się pytanie - na ile człowiek jest jednostką która w sposób wolny podejmuje swoje decyzje i może ponosić za nie odpowiedzialność, na ile zaś jest wypadkową czynników biologicznych, społecznych, oddziaływań wychowawczych środowiska rodzinnego... które mogą w diametralny sposób zdeformować, czy wręcz zdewastować osobowość człowieka. Czy możemy jednoznacznie oceniać - osądzać moralnie kogokolwiek?
Statystyka. Jedni z tego wychodzą inni nie. Trudne pytanie. Zobacz, że Bob zamknął się w swoim "ja" czyli skrzywdzonego dziecka i wiódł takie chore życie a jego brat założył nową, szczęśliwą rodzinę i jakoś dawał sobie radę (nawet bardziej niż jakoś, czerwone porsche na podjeździe) czyli 2 różne strony wyjścia z tego samego punktu startowego chociaż tak samo mieli zniszczone charaktery przez swojego ojca