Koreeda opowiada historie starą jak świat i najbardziej uniwersalną, nawet gdy dotyczy to hermetycznej Japonii.
Reżyser porusza sprawę relacji ojciec - syn, uczenia się ojcostwa, dojrzewania i postrzegania, w którym momencie można przejąc dziecko z pod opieki matki. Rozwijająca się więź, pokładanie nadziei i ambicji wobec potomka i wyprawa w jego przyszłość, stają się konfliktem między wychowaniem a oczekiwaniami.
Jakby tego było mało, reżyser kolejny aspekt dodaje, pomyłkę szpitala i zamianę dzieci.
Dwie rodziny, różnice mentalne i materialne, dwóch synów i nagle twoje dziecko, nie jest twoim dzieckiem, twoja krew, to nie twoja krew i jak z tym żyć? Relacje, miłość, więzi, wkład w rozwój nagle wszystko to rozpada się, jak domek z kart. Czy można przestać dziecko kochać po 6 latach, zmienić dzieci, zacząć wszystko od początki, zabierać z naturalnego środowiska, zmieniać uczucia, przyzwyczajenia?
Paradoks dwóch rodzin i ich podejścia do wychowania i posiadania dzieci obrazuje, że nie zawsze decyzje , które podejmujemy muszą być dobre, nikt, nie dostaje gotowych instrukcji , że zamykamy etapy swego życia, idziemy dalej, nie ponosimy konsekwencji.
Niezwykły film, oszczędne środki wyrazu i więź, której nic nie zmieni, nawet jeśli tylko krew się liczy...