Coś mi ta muzyka nie pasuje do tego filmu...bo czy aby napewno w tamtych latach z Rosji możliwe było słuchanie amerykańskiego rock'n'rolla?
Niewątpliwie film zobaczyć warto, po seansie na którym ja byłam, były nawet oklaski. Co do muzyki jedynie miałam mieszane uczucia, nie do końca chyba była adekwatna do obrazu, ale któż to wie czym się kierowano podczas jego realizacji..może to taki specjalny chwyt..
2 godziny, bo tyle trwa film, dla niektórych mogą być ciężkie do zniesienia, ja wytrzymałam i w sumie nie żałuję. Dla wielbicieli rosyjskiej kinematografii, pozycja obowiązkowa, a że do takich należę, to polecam!!
Naprawdę świetny film. Dałem 9/10. Również się zgadzam z tym, że wstawki z "Twist again" i inny rock&roll psują klimat wiejskiego, komunistycznego, dalekowschodniego Krymu. Być może tylko dla nas (były ZSRR) oczywiste jest, że taka muzyka była praktycznie niedostępna. Dla innych (spoza byłego ZSRR) komunizm jest tylko ideologią z którą należy walczyć. W takich krajach jak USA, Kanada czy Europa zachodznia ludzie nawet nie zwrócą na to uwagi.
Nie porównujmy Krymu z całym blokiem sowieckim - akcja specjalnie była tam osadzona by jeszcze bardziej skontrastować poziom życia w ZSRR. Rodziny wojskowych na Krymie nie były tak odcięte od muzyki świata jak inni.
Myślcie troche ludzie, mówicie o propagandzie w Rosji i kiedyś z ZSRR jak to ludziom wode z mózgu robili, że kapitalizm zły itp, ale sami bez żadnych w ogóle refleksji przyjmujecie to czego Was w szkole uczyli i co z tv wynosicie. Prawda jest taka, że przecież takiej muzyki słuchały elity radzieckie, tak samo jak Polskie. Co do Polski to również zwykli ludzie słuchali amerykańskich hitów. Mój dziadek słuchał Paul Anki, Franka Sinatry w czasach wielkiego stalinizmu, rodzice też słuchali Beatlesów i wielu innych wtedy znanych.
przeczytaj jescze raz... wskazówka "Co do Polski to również zwykli ludzie słuchali amerykańskich hitów"
"Quanto quanto quanto" - włoska piosenka z lat 60-tych
"Besame mucho" - meksykańska piosenka z lat 40-tych
"Nature Boy" - kompozycja Nat King Cole'a
Faktycznie, cały amerykański rock & roll...
OK, nie chcę być złośliwy - to chyba oczywiste, że vipy miały dostęp do kapitalistycznych płyt przeżartych zgnilizną moralną... :-)
Skoro temat jest o muzyce, to nie sposób przemilczeć faktu, jaki kawał cholernie dobrej roboty odwalił Edward Artemiew - taki rosyjski Ennio Morricone. Temat główny jest kapitalny, taki jak trzeba - nostalgiczny, niepokojący, intrygujący...
Ludzie, wy nie wiecie co piszecie! Spytajcie swoich rodziców czy za komuny nie nosili amerykańskich dżinsów albo nie słuchali Beatlesów. Zupełnie nie rozumiem waszego toku myślenia!
Jak najbardziej zgadzam się z powyższą wypowiedzią. Muzyka w tym filmie jest całkowicie na miejscu. W Związku Sowieckim słuchano i The Beatles i The Rolling Stones (sam posiadam kilka winylowych płyt tych zespołów wydanych w ZSRR i zeszyt nut z tematami Beatle'sów wydany w Moskwie w latach sześciesiątych, tak więc tym bardziej melodie z filmu mogły być znane i słuchane na Krymie, a na pewno swobodny dostęp do zachodniej muzyki miały tak zwane VIPy.
Apropos muzyki wyłapałam jeszcze piosenkę Paul Anka - Diana, której nawet w napisach końcowych nie uwzględniono. Bardzo fajny kawałek z końca lat 50'
Myślcie troche ludzie, mówicie o propagandzie w Rosji i kiedyś z ZSRR jak to ludziom wode z mózgu robili, że kapitalizm zły itp, ale sami bez żadnych w ogóle refleksji przyjmujecie to czego Was w szkole uczyli i co z tv wynosicie. Prawda jest taka, że przecież takiej muzyki słuchały elity radzieckie, tak samo jak Polskie. Co do Polski to również zwykli ludzie słuchali amerykańskich hitów. Mój dziadek słuchał Paul Anki, Franka Sinatry w czasach wielkiego stalinizmu, rodzice też słuchali Beatlesów i wielu innych wtedy znanych.