Niestety rozczarowałam się charakteryzacją Michelle Williams.. jeśli ktoś szuka wizualnego podobieństwa to oprócz blond włosów nie znajdzie go. A szkoda, bo już pierwsze ujęcie pozostawia niesmak na cały film.. za małe oczy, za duże usta...
Niestety zgadzam się. Mimo, że uważam, że Michelle jest dobrą aktorką, to brak bardzo dużego podobieństwa do Marylin mi przeszkadzał. Z drugiej strony, może bardzo trudno było znaleźć kogoś bardziej podobnego. Co do jej gry to skoro jest nominowana do Oscara :) to musiałby dobra... ale jednak, nie widziałam tam Marylin, tylko jakąś wersję Michelle. Może poza kilkoma scenami...
w pewnym sensie masz rację, jednak mnie bardziej rzucał się w oczy brak tak typowych min i gestów Marylin, nie trzeba być kserem w 100% ale Merlin jest jak Michael Jackson, ikona której tiki, triki zna każdy fan kina.. dla mnie Wiliams grała jak gdyby nie nadążając.. jak gdyby robiła wszystko w zwolnionym tempie..
jestem tego samego zdania, Williams nie jest podobna do MM.
Na pocieszenie można dodać, że Marylin ciężko zagrać, bo to kwestia nie tylko wyglądu, ale też tej całej, a nieuchwytnej fotogeniczności i telegeniczności, które sprawiały, że stając przed kamerą była jedyna w swoim rodzaju
100% racja, MM nie da się "podrobić".
Czasami powracam do niektórych filmów, jednak po przeczytaniu "Skłóconej z życiem" do tego już nie wrócę..