Zapowiadało się nieźle, zwłaszcza z aktorem Peterem D. wiązałem jakieś skromne, bo skromne, ale jednak nadzieje. Nie będę pisał o fabule czy streszczał filmu, ale podsumuję to tak: chciałbym posiadać urządzenie z filmu, żeby wykorzystać je do wymazania wspomnień o tym, że go oglądałem.
Przez pierwsze 15 minut ciekawie? Później, z coraz kolejnym krokiem bohatera, akcja staje się bardzo przewidywalna i zaskoczeniem jest... moment z bratem, który miał rzekomo powiedzieć ważne rzeczy do Sama. Podobnie jak śmierć Dunna spowodowała tylko niesmak zmarnowania 1,5 godziny na oglądanie procesu dochodzenia... do niczego. Zatem, słabi aktorzy i przede wszystkim brak ujmującej fabuły, a rzekł bym żadnej.