Niezła fabuła, trochę zaskakujący koniec. Szkoda tylko, że znowu kolejny film powiela mit o Śląsku jako regionie patologicznych dzielnic, ludzi bez pracy i biedaszybów. A przecież to jest margines. W filmach nagrywanych w Warszawie raczej nie pokazuje się Szmulek i innych biednych dzielnic, a w filmach o Śląsku prawie nie ma normalnych centrów miast Gliwic, Zabrza, Rybnika, Katowic, Tychów i innych... Ale prawie nigdy nie braknie bytomskiego Bobrka czy świętochłowickich Lipin... To trochę krzywdząca przesada.
Warszawskie szuflady są niewietrzone od czasów Piłsudskiego. Kutza zaś rozumiano zbyt dosłownie.
Od 2006 roku trochę się zmieniło w kraju pod względem społeczno-ekonomicznym, infrastrukturalnym. Zdecydowanie lepiej to wygląda i nie ma praktycznie skrajnej biedy.
Poza tym, w 2006 roku jeszcze było wysokie bezrobocie, niskie pensje. Teraz jest bardzo niskie bezrobocie, płace są zdecydowanie lepsze, a sama praca ,,na czarno'' należy do skrajnej rzadkości. Do takich radykalnych sytuacji, jak w przypadku Wojtka z filmu ,,Z Odzysku'', nie musi dochodzić.