Nie rozumiem zachowania Ingrid wobec Wendy. Przecież ona nie zabiła jej umyślnie, celowała w Archibalda. To nie jej wina, że Ingrid wlazła w drogę i oberwała. Dobrze wie, że Wendy zrobiła to po to by ją chronić. Ale zamiast porozmawiać z nią o tym wydarzeniu, robi fochy. Ta postać zaczyna mnie lekko irytować, a dla odmiany Freya z każdym odcinkiem robi się coraz fajniejsza..
Też tego nie rozumiem. Z drugiej strony, jeśli ktoś cię zabił, możesz po prostu czuć się niekomfortowo w obecności takiej osoby. Teraz interesuje mnie wątek z Atheną, zresztą, z migawek po odcinku wnioskuję, że następny będzie bombowy :)
Wątek z Atheną jest rzeczywiście ciekawy. Końcówka mnie nieźle zszokowała, zupełnie się tego nie spodziewałam. Ale przynajmniej niechęć Penelope do przyszłej synowej jest teraz uzasadniona;)
Fakt. Zastanawiam się, jaki jest konkretnie jej stosunek do Ingrid, bo wydawała się dla niej miła, choć to może tylko gra? W każdym razie ciekawe, czy chłopaki są jej synami serio czy nie. Bo gdyby byli, byliby raczej czarownikami, a nie zdradzają zbyt takich talentów...
Wydaje mi się że ta cała Penelope dokładnie wie kim jest Freya, i ma wobec niej złe zamiary. Ogólnie od samego początku wydawała mi się zła :D